Każda z nas marzy o pięknej, gęstej i lśniącej czuprynie jak z reklamy szamponu do włosów, jednak rzeczywistość bywa różna. Łupież, oklapnięte pasma, wypadanie włosów to częste problemy, które mogą być spowodowane chociażby porą roku, czy złą dietą, dlatego w takich okresach należy wspomagać się preparatami poprawiającymi kondycję włosów i skóry głowy. Chcecie wiedzieć co stosotwać, aby zapobiegać wypadaniu włosów? Jednym z takich magicznych produktów jest woda brzozowa, która ostatnimi czasy podbija internet i serca włosomaniaczek. Ta wcierka ma bardzo prosty skład, jest tania jak barszcz i przede wszystkim ma korzystny wpływ na włosy, które przy regularnym jej stosowaniu, stają się mocniejsze i przestają wypadać.
Jaki wpływ ma woda brzozowa na włosy?
Woda brzozowa wykonana jest na bazie naturalnego soku z brzozy, dzięki czemu wzmacnia cebulki i odświeża skórę głowy. Poleca się ją przede wszystkim osobom z tłustymi włosami, bądź zmagającym się z ich wypadaniem. Przy regularnym stosowaniu zaczynają pojawiać się nowe włosy i drobne babyhair w okolicach zakoli ( o ile takowe posiadamy).
Jak stosować wodę brzozową na włosy?
Wodę brzozową stosuje się według własnych upodobań, niektórzy nakładają ja codziennie przed snem na suche włosy, inni na mokre, zaraz po myciu. Większe znaczenie, niż sam sposób nakładania, ma wykonanie przy tym
masażu skóry głowy. Można ją wcierać palcami, albo użyć do tego specjalnego masażera, który można nabyć, za kilka złotych w większości sklepów internetowych z gadżetami, lub w drogeriach ->
Masażer do głowy.
Wcieranie wody brzozowej pobudzi cebulki, dzięki czemu produkt lepiej się wchłonie.
Jakie są moje odczucia po stosowaniu wody brzozowej?
Wcierkę z soku z brzozy przetestowałam na własnej skórze, dlatego podzielę się z wami swoimi odczuciami. Około pół roku temu, zaczęły mi strasznie wypadać włosy, więc po przetrzepaniu internetu, i przeczytaniu wielu pozytywnych opinii na wizażu i innych blogach o tematyce urodowej, pobiegłam do osiedlowej drogerii i nabyłam buteleczkę wody brzozowej firmy Kulpol (takiej jak na zdjęciu). No cóż, cena co prawda fajna, bo zaledwie 9zł, ale opakowanie i kolor płynu zupełnie nie rzuciły mnie na kolana. Ponieważ już dawno nauczyłam się, żeby nie oceniać przysłowiowej książki po okładce, postanowiłam dać wodzie brzozowej szansę. Po otwarciu jechała alkoholem, gorzej niż amol, co bardzo mnie zaniepokoiło, bo przecież alkohol wysusza, a sucha skóra głowy to same problemy.. no ale ok. Zaczęłam stosować wodę na mokre włosy, wcierając ja palcami kilka minut zaraz po myciu głowy. Muszę przyznać, że opakowanie jest ciężkie w obsłudze, ponieważ woda przelewa się przez palce i ciężko nałożyć ją bez rozlewania wszystkiego dookoła. Po pewnym czasie przelałam ją do małego atomizera, dzięki czemu znacznie łatwiej nakładało się ją na włosy.
Na początku, wiadomo, efektów brak, ale po miesiącu zauważyłam, że zaczęłam zostawić coraz mniej włosów na szczotce. Do tego zagęściły się zakola i zaczęły pojawiać się nowe małe włoski. Byłam w szoku, bo szczerze mówiąc, podeszłam do jej stosowania z ogromnym dystansem nie wierząc w cudotwórcze działanie. Obecnie zużywam drugie opakowanie i jestem bardzo zadowolona, także ze spokojnym sumieniem mogę polecić ten sposób na wypadające włosy.
Gdzie kupić wodę brzozową?
Wody brzozowej najlepiej szukać w małych, osiedlowych drogeriach (nie znajdziecie jej raczej w sieciówkach takich jak Rosmann czy Superpharm), albo w internecie. Ja używam takiej jak na zdjęciu, którą możecie kupić tutaj->
Woda brzozowa.
Producenci i ceny są różne, ale nie ma się co stresować, bo skład mają identyczny: woda i alkohol. Ja kupiłam
wcierkę brzozową z Kulpolu, ponieważ tylko taka była dostępna w moim sklepie.
Jeśli miałyście już okazję wypróbować wodę brzozową na własnej skórze, to zachęcam do wyrażenia opinii:)
Posty, które mogą Cię zainteresować:
-->
PIWO NA PIĘKNE I LŚNIĄCE WŁOSY
-->
OLEJOWANIE WŁOSÓW - ODBUDOWA I REGENERACJA
-->
ALTERNATYWA DLA SUCHEGO SZAMPONU - ZASYPKA DLA DZIECI